Pamiętasz, kiedy jako dziecko, w wieku około siedmiu lat, malowałeś obrazki i niebo było niebieskim paskiem u góry kartki? A pamiętasz ten moment rozczarowania, kiedy nauczyciel w szkole powiedział Ci, że tak naprawdę niebo zajmuje całą wolną przestrzeń na rysunku? I to była ta chwila, która sprawiła, że życie zaczęło być coraz bardziej skomplikowane i nieco nudniejsze, bo przecież zamalowywanie kartki na niebiesko jest raczej nużącym zajęciem.
~ * ~
Kolejna bezsenna noc. Przewracałam się z boku na bok, z desperacją zaciskając oczy i modląc się o sen, który nie chciał nadejść. W końcu usiadłam na łóżku i spoglądnęłam na wyświetlacz mojego telefonu. Z mojego gardła urwał się cichy jęk, gdy zobaczyłam, że jest już piąta nad ranem. Położyłam się spać stosunkowo wcześnie, co i tak na niewiele się zdało. Leżałam w łóżku już osiem godzin, a udało mi się zdrzemnąć tylko na pół godziny. Czułam, że jeżeli przeleżę w tym cholernym pokoju jeszcze chociażby dziesięć minut to zwariuję, dlatego wstałam i nałożyłam na siebie jeansy oraz bluzę przez głowę. Potrzebowałam świeżego powietrza i miejsca, które ukoi moje zszargane myśli. Najciszej jak tylko potrafiłam zeszłam po schodach, chwyciłam swoje buty, leżące na szafce w korytarzu i przekręciłam klucz w drzwiach. Odruchowo zacisnęłam oczy, kiedy ta czynność wydała charakterystyczny dźwięk, który w ciszy panującej w domu zdawał się być głośniejszy od wiertarki. Z prędkością światła wyszłam na zewnątrz, zakluczyłam drzwi i wciąż na boso ruszyłam biegiem przez chodnik. Zatrzymałam się dopiero za zakrętem i ubrałam ukochane, wyniszczone conversy. Odetchnęłam z ulgą, jednak po chwili odezwało się moje sumienie. Nie powinnam robić tego siostrze. Wiedziałam, że jej też jest cholernie ciężko. Widziałam codziennie, jak próbuje udawać silną, jednak jej oczy wciąż były zaszklone i czaił się w nich niewyobrażalny ból. Nie chciałam dodawać jej więcej zmartwień. Miała teraz na swoich barkach ciężar o wiele cięższy niż ja i doskonale zdawałam sobie z tego sprawę. Wiedziałam, że to moja wina. To ja byłam jej największym problemem. Momentalnie poczułam piekące łzy pod powiekami, ale tym razem nie próbowałam ich zatrzymać. Poczucie, że wokoło nie ma żadnej żywej duszy sprawiła, że wylałam z siebie wszystkie emocje. Łzy tworzyły litanie mokrych kresek na moich policzkach, kiedy doszłam w końcu do upragnionego miejsca. Usłyszałam szum wody, a po chwili moim oczom ukazał się niewielkich rozmiarów stary most. Rzeka odgradzała osiedle, na którym mieszkałam od lasu, a most był jedynym łącznikiem tych dwóch miejsc. Był masywny i żelazny, wokoło porastały go najróżniejsze krzewy i drzewa, a oświetlony był jedynie dwoma lampami, które stały tuż przy wejściu na most od strony osiedla. To było to miejsce. Moje miejsce, które zawsze mnie ratowało i dawało poczucie bezwzględnego spokoju. Wokoło nie było żadnych domów, najbliższy stał ponad sto metrów dalej. Usiadłam na skraju i spuściłam nogi w dół, ramiona opierając na barierce. Rzeka szybko płynęła pode mną, a jej dźwięki działały na mnie niesamowicie kojąco. Ciepłe podmuchy wiatru delikatnie rozwiewały moje włosy i owiewały twarz, sprawiając, że zamknęłam oczy i delikatnie się uśmiechnęłam. Po moim policzku spłynęła kolejna łza. Tym razem jedna, samotna.
Ostatnia.
Wzięłam głęboki oddech i wstałam, cały czas mając zamknięte oczy. Szum wody skutecznie zagłuszał moje myśli, a podmuchy wiatru dodawały odwagi. Zacisnęłam mocno palce na barierce.
- Przepraszam - wyszeptałam tak cicho, że sama ledwie usłyszałam to słowo w akompaniamencie szumu wody.
Z całej siły trzasnąłem drzwiami i wyszedłem na zewnątrz, gdzie uderzyło we mnie ciepłe, sierpniowe powietrze. Byłem tak wkurwiony, że resztkami silnej woli powstrzymywałem się, żeby nie wrócić do środka i nie rzucić się z pięściami na któregoś z moich przyjaciół. Wszystko wymsknęło mi się spod kontroli, a potwornie nie lubiłem takiego stanu rzeczy. Próbując jakoś wyładować swoją złość desperacko kopnąłem w oponę samochodu, po czym ruszyłem w stronę lasu rozciągającego się za domem. Nie wiedziałem dokąd idę i właściwie po co, ale w tamtej chwili nie myślałem racjonalnie. Moim jedynym celem było znalezienie się jak najdalej od tego wszystkiego. Kopałem wszystko, co znalazło się pod moimi nogami i w myślach modliłem się, żeby żaden człowiek nie stanął mi na drodze, bo byłem pewny, że nie skończyłoby się to dla niego najlepiej. Szedłem tak już od dobrych piętnastu minut, kiedy w końcu mój oddech zaczął się uspokajać. Zwolniłem trochę i przejechałem dłońmi po włosach. Kiedy te negatywne emocje zaczęły powoli ze mnie uciekać, uświadomiłem sobie w jak fatalne gówno znów się wpakowałem. Wiedziałem, że z tą sprawą nie będzie tak łatwo, jak ze wszystkimi innymi. My byliśmy silną grupą, jednak okazywało się, że oni nie byli dużo gorsi, co musiałem przyznać z naprawdę ciężkim sercem. Nie wierzyłem, że tak spierdoliliśmy sprawę. Wszystko poszło źle i teraz wiedziałem, że konsekwencje tego będą ogromne. Ale to nie był powód do ucieczki. Kiedy Harry zaproponował, żeby wyjechać z miasta krew się we mnie zagotowała. Zwyczajnie go wyśmiałem.
Uciekać? Nigdy.
Zacisnąłem pięści i wcisnąłem je w kieszenie spodni. My jesteśmy niepokonani. Nie boimy się wyzwań. Nie mieściło mi się w głowie, że mój przyjaciel chciał tak po prostu stchórzyć. Nie mogliśmy tak zostawić tej sprawy. Należała im się nauczka. Muszą wiedzieć z kim zadarli. I ja miałem zamiar zrobić wszystko, żeby tak się stało.
Nawet nie zauważyłem, kiedy drzewa na mojej drodze zaczęły rosnąć coraz rzadziej, a gdzieś w oddali usłyszałem szum wody. Przeszedłem jeszcze kilkanaście metrów, a moim oczom ukazał się most. Niewielki, żelazny, porośnięty zielenią. Prowadził jakby do zupełnie innego świata. Po stronie, gdzie stałem ja rządziła natura, a po drugiej rozciągało się osiedle mieszkaniowe, widocznie nowe, niedawno wybudowane. Niewiele myśląc ruszyłem przed siebie i w momencie, w którym wszedłem na most w nikłym świetle dwóch latarni zobaczyłem postać. Stała przy barierce i kiedy zobaczyłem, jak rozluźnia uścisk i niebezpiecznie wychyla się przez nią zareagowałem odruchowo.
- Hej! - odezwałem się i momentalnie znalazłem się przy pogrążonej w nikłym świetle latarni postaci. Chwyciłem ją za ramię i stanowczo pociągnąłem w tył, co sprawiło, że odwróciła się w moją stronę i mogłem zobaczyć kim jest. Była dziewczyną, bladą z ciemnymi włosami i zielonymi oczami, które zasnute były ciemną poświatą. Nie zauważyłem łez, ale tkwił w nich pewien rodzaj smutku i bezsilności. Te uczucia momentalnie uderzyły we mnie z ogromną siłą. W mojej głowie pojawił się obraz, który przez te wszystkie lata zostawał skrywany w najgłębszych zakamarkach mojej duszy. Zobaczyłem siebie samego, przytłoczonego, bezsilnego, zdeptanego przez cały świat. W jej oczach zobaczyłem swoje uczucia, które towarzyszyły mi przez pewien okres czasu zaledwie półtora roku temu.
Nie ma po co żyć.
To było zdecydowanie to. Dziewczyna otwierała usta, żeby coś powiedzieć, ale nie pozwoliłem jej na to. Odetchnąłem głęboko, bo wspomnienia znów przygniotły mnie swoim ogromem.
- Jeśli nie masz po co żyć, to żyj dla mnie. - odezwałem się cicho, mając nadzieję, że moje słowa przebiją się przez szum wody pod nami. Jej oczy rozszerzyły się gwałtownie. - A w zamian ja będę żyć dla ciebie. Taki obustronny układ. Pasuje? - mruknąłem, sam nie wiedząc, co mówię. Nie kontrolowałem swojego umysłu, kompletnie zasnutego przez te kurewsko bolące wspomnienia. Słowa bezwiednie wylewały się z moich ust. Zapadła między nami cisza. Jej usta były lekko rozchylone w geście zaskoczenia, a w jej oczach zatańczyły łzy. Nie wiedząc, co zrobić uśmiechnąłem się lekko i objąłem ją ramionami. Minęło kilka sekund zanim poczułem, jak oplata swoimi rękami mój tors. Trwaliśmy tak przez chwilę, kiedy w spojrzałem na to wszystko z otwartym umysłem.
- Idź już do domu. - mruknąłem cicho wprost do jej ucha. Uniosła głowę i spojrzała na mnie szklistymi oczami.
- Jak masz na imię? W końcu muszę wiedzieć, dla kogo żyć.
- Niall. Idź już. - wypuściłem ją z uścisku i schowałem dłonie w kieszenie spodni.
- Jestem Zoey. - uśmiechnęła się słabo, odwróciła na pięcie i szybkim krokiem ruszyła w stronę osiedla. Westchnąłem ciężko, przejechałem dłońmi po twarzy i na powrót schowałem je w kieszenie. W duszy zaczynałem przeklinać siebie za tą chwilę słabości. Nie miało jej być, już nigdy. Słowo słaby nie istniało w moim słowniku.
Jestem nieustraszony.
Uciekać? Nigdy.
Zacisnąłem pięści i wcisnąłem je w kieszenie spodni. My jesteśmy niepokonani. Nie boimy się wyzwań. Nie mieściło mi się w głowie, że mój przyjaciel chciał tak po prostu stchórzyć. Nie mogliśmy tak zostawić tej sprawy. Należała im się nauczka. Muszą wiedzieć z kim zadarli. I ja miałem zamiar zrobić wszystko, żeby tak się stało.
Nawet nie zauważyłem, kiedy drzewa na mojej drodze zaczęły rosnąć coraz rzadziej, a gdzieś w oddali usłyszałem szum wody. Przeszedłem jeszcze kilkanaście metrów, a moim oczom ukazał się most. Niewielki, żelazny, porośnięty zielenią. Prowadził jakby do zupełnie innego świata. Po stronie, gdzie stałem ja rządziła natura, a po drugiej rozciągało się osiedle mieszkaniowe, widocznie nowe, niedawno wybudowane. Niewiele myśląc ruszyłem przed siebie i w momencie, w którym wszedłem na most w nikłym świetle dwóch latarni zobaczyłem postać. Stała przy barierce i kiedy zobaczyłem, jak rozluźnia uścisk i niebezpiecznie wychyla się przez nią zareagowałem odruchowo.
- Hej! - odezwałem się i momentalnie znalazłem się przy pogrążonej w nikłym świetle latarni postaci. Chwyciłem ją za ramię i stanowczo pociągnąłem w tył, co sprawiło, że odwróciła się w moją stronę i mogłem zobaczyć kim jest. Była dziewczyną, bladą z ciemnymi włosami i zielonymi oczami, które zasnute były ciemną poświatą. Nie zauważyłem łez, ale tkwił w nich pewien rodzaj smutku i bezsilności. Te uczucia momentalnie uderzyły we mnie z ogromną siłą. W mojej głowie pojawił się obraz, który przez te wszystkie lata zostawał skrywany w najgłębszych zakamarkach mojej duszy. Zobaczyłem siebie samego, przytłoczonego, bezsilnego, zdeptanego przez cały świat. W jej oczach zobaczyłem swoje uczucia, które towarzyszyły mi przez pewien okres czasu zaledwie półtora roku temu.
Nie ma po co żyć.
To było zdecydowanie to. Dziewczyna otwierała usta, żeby coś powiedzieć, ale nie pozwoliłem jej na to. Odetchnąłem głęboko, bo wspomnienia znów przygniotły mnie swoim ogromem.
- Jeśli nie masz po co żyć, to żyj dla mnie. - odezwałem się cicho, mając nadzieję, że moje słowa przebiją się przez szum wody pod nami. Jej oczy rozszerzyły się gwałtownie. - A w zamian ja będę żyć dla ciebie. Taki obustronny układ. Pasuje? - mruknąłem, sam nie wiedząc, co mówię. Nie kontrolowałem swojego umysłu, kompletnie zasnutego przez te kurewsko bolące wspomnienia. Słowa bezwiednie wylewały się z moich ust. Zapadła między nami cisza. Jej usta były lekko rozchylone w geście zaskoczenia, a w jej oczach zatańczyły łzy. Nie wiedząc, co zrobić uśmiechnąłem się lekko i objąłem ją ramionami. Minęło kilka sekund zanim poczułem, jak oplata swoimi rękami mój tors. Trwaliśmy tak przez chwilę, kiedy w spojrzałem na to wszystko z otwartym umysłem.
- Idź już do domu. - mruknąłem cicho wprost do jej ucha. Uniosła głowę i spojrzała na mnie szklistymi oczami.
- Jak masz na imię? W końcu muszę wiedzieć, dla kogo żyć.
- Niall. Idź już. - wypuściłem ją z uścisku i schowałem dłonie w kieszenie spodni.
- Jestem Zoey. - uśmiechnęła się słabo, odwróciła na pięcie i szybkim krokiem ruszyła w stronę osiedla. Westchnąłem ciężko, przejechałem dłońmi po twarzy i na powrót schowałem je w kieszenie. W duszy zaczynałem przeklinać siebie za tą chwilę słabości. Nie miało jej być, już nigdy. Słowo słaby nie istniało w moim słowniku.
Jestem nieustraszony.
Niall Horan
~ * ~
Witajcie :)
Startuję z pierwszym tego typu opowiadaniem, jednak nie pierwszym w ogóle.
Startuję z pierwszym tego typu opowiadaniem, jednak nie pierwszym w ogóle.
Gdyby ktoś miał ochotę zapraszam TUTAJ
Mam nadzieję, że znajdzie się chociaż garstka osób, która będzie tutaj zaglądać :)
Cześć . ; ) Po pierwsze wielkie dzięki za info o blogu ; d . Ehh , nie będę wyliczać bo będzie tego dużo . Gdy ujrzałam Nialla na nagłówku od razu postanowiłam , że będę czytać twojego bloga . Zaczynasz dopiero , a ja już po prologu śmiem stwierdzić , że piszesz super ! Zapowiada się ciekawie no i także w ogromnym stopniu tajemniczo ; )) . Chciałabym abyś informowała mnie o kolejnych rozdziałach . Ferie mi się skończyły , ale na pewno znajdę czas , aby przeczytać posta . Życzę Ci miłego pisania dalszej części opowiadania ... No i oczywiście wytrwałości , bo teraz nie za wiele jest takich osób . ; *
OdpowiedzUsuńwww.misterioso-ff.blogspot.com - również serdecznie zapraszam ; )
PS. Pamiętaj o informowaniu , dodaje Cię do linków ; ]
Dziękuję Ci bardzo! Mi natomiast dopiero się zaczęły, także na pewno znajdę chwilę czasu, żeby nadrobić rozdziały u Ciebie i na pewno nie zapomnę o informowaniu :)
UsuńNo i oczywiście czekam na NEXTAA ! : ))
OdpowiedzUsuńo jezu! ten prolog jest po porostu cudny. czytając to masie wrażenie 'być' w głowach bohaterów.
OdpowiedzUsuńmimo tego, że zazwyczaj ograniczam się do ff z Zaynem i Harrym tego bloga będę śledzić na pewno.
zaciekawiło mnie co też takiego przydarzyło się w życiu Zoey
nie mogę się doczekać nexta :) poinformujesz mnie? @Wiki_Ze
zapraszam do siebie: http://not-the-possible-love.blogspot.com/
Kolejny raz czytam jakiegoś bloga i załamuje się, jedyne co myśle to ,,o jeju też bym chciaął tak pięknie pisać'', normalnie jakbym czytała książke, ja niestety tak nie potrafie, ale mam nadzieje, ze zeccesz zajrzec i do mnie: i-need-friend.blogspot.com
OdpowiedzUsuńJuż zapamiętuje ten link i możesz mnie uznać za swoją nowa czytelniczke.
wstawiłaś link do swojego opowiadani i postanowiłam zajść, bo nie mam co robić.
OdpowiedzUsuńpowiem szczerze, że piszesz tak jak ja zawsze chciałam pisać. niestety nie potrafię ;c ale dla ciebie wielkie brawa.
Niall skrywa jakąś tajemnice i ja się chcę dowiedzieć o co chodzi dlatego będę tutaj zaglądać.
Zapraszam na moje opowiadanie, mam nadzieję, ze ci się spodoba i wyrazisz szczerą opinię na temat całej historii :)
http://people-in-new-york.blogspot.com/
pozdrawiam Katie ♥
jakie cudowny szbalon! Niallerek ♥
OdpowiedzUsuńhttp://unnormall.blogspot.com/
Wyżej zostało wymienione wszystko co mogłabym powiedzieć :3 no ale dodam jeszcze od siebie: bardzo mi się podoba i czekam na następny :D
OdpowiedzUsuńzapraszam do siebie na nowy rozdział - http://changes-can-help.blogspot.com/
Omg! Boski prolog!
OdpowiedzUsuńPisz dalej :)
http://one-direction-in-our-life.blogspot.com/ zapraszam do siebie na bloga o One Direction. Mam nadzieję że wpadniesz i zostawisz po sobie komentarz. 💜
Cześć, mam do Ciebie ogromną prośbę. Jesteś mi bardzo potrzebna, ponieważ chciałabym żebyś zagłosowała tutaj -- > [[ http://gray-abyss.blogspot.com/2014/01/zwiastuny.html ]] na zwiastun, który najbardziej Ci się spodoba, tylko o to proszę. Przepraszam, że śmiecę Ci pod rozdziałem, ale bardzo mi na tym zależy.
OdpowiedzUsuńPrzepraszam i pozdrawiam, Di.x
cudowny szablon, Niall jest taki idealny, te zdjecie na końcu też *___*
OdpowiedzUsuńprolog też zapowiada się fajnie i jeśli już na początku masz 10 komentarzy to znaczy że jest dobrze. pozdrawiam :)
youjustmustbelieve.blogspot.com
zapraszam też na swojego bloga, jeśli możesz też zostaw po sobie komentarz xx
Pierwszy blog na którym Niall nie jest.. no ten wiesz taki słodki oczywiście lubie go wi słodkiej i tej nie słodkiej postaci ^^ Bosh człowieku ty masz 11 no teraz z moim 12 kom. :O Mi dopiero pod 4 rozdziałem pojawiły się 4 od 2 osób :D
OdpowiedzUsuńMarti xoxox
Nie ukryję, że ten prolog mnie zaintrygował. Rzadko to się zdarza w moim przypadku, ale po przeczytaniu tego jestem pewna, że z niecierpliwością będę wyczekiwać każdego kolejnego rozdziału. Byłoby świetnie gdybyś informowała mnie o każdej nowej notce na twitterze (@sankteco) bądź moim blogu. :D
OdpowiedzUsuńhttp://little-louder.blogspot.com/
PS. Ten komentarz jest napisany bardzo chaotycznie, za co bardzo przepraszam. :D
hej kochanie, pojawił się 15 rozdział na http://youjustmustbelieve.blogspot.com dziękuje za każdy twój komentarz x
OdpowiedzUsuńProlog zachęca do czytania następnnych rozdziałów (jak się pojawią)! W wolnej chwili zapraszam do mnie i proszę o komentarz http://dreamfanfictiononedirection.blogspot.com/
OdpowiedzUsuń